Ten koniec Hiszpanii to prawdziwe laboratorium etniczne. Patrząc na twarze widzę rozmaite ludy, które tu osiadały jeden po drugim. Pani aptekarce na twarz popatrzeć się nie dało, bo miała maseczkę na twarzy. Mnie też próbowała zmusić do założenia maseczki mimo, że byliśmy sami w aptece. Na pytanie czy mówi po angielsku zapytała czy my mówimy po hiszpańsku. Podobną arogancję, a może nawet większą można spotkać tylko we Francji. No i w Rosji, która rosyjską mowę potraktowała jako dobry pretekst do mordowania Ukraińców. Język niby drobna rzecz a jakim silnym może być narzędziem. Podobnie jak inne kulturowe wynalazki. Robię Dominikowi zdjęcie na schodach do szkoły. Schody pomalowane są w kolory tęczy. Są miejsca na świecie, gdzie będzie to zinterpretowane jako dowód na istnienie międzynarodowej pedalskiej mafii wyciągającej swe lepkie macki w kierunku niczego nieświadomych hiszpańskich dzieci. A wracając do laboratorium etniczego to wszystkim wiadomo, że w ostatnich wiekach mieszali się tu Arabowie z rdzennymi mieszkańcami. A wcześniej podbijały te tereny rzymskie legiony które zostawiły trwały ślad w postaci języka i religii chrześcijańskiej. Rzymianie tu walczyli z plemionami iberoceltyckimi które jak wiadomo są ludem indoeuropejskim, który przybył tu ze stepów obecnej Rosji, Ukrainy, Kazachstanu.
Gdy tu przybyli to te tereny nie były bezludne. W czasie gdy w Egipcie budowano piramidy tu powstało państwo Tartessos. Handlowali z Grecją sprowadzali cynę z Orkadów, byli ówczesnym Eldorado. Mieli swój port w miejscu dzisiejszego Huelva, powyżej Kadyksu. Ta kultura zniknęła całkowicie zaorana przez Fenicjan, Celtów, Rzymian, Maurów, Chrześcijan. Nie pozostał po nich język, pismo jest nieodczytane i jedynie wzmianki historyków każą szukać tu tej cywilizacji. A ponieważ jej koniec mógł być gwałtowny z powodu niszczycielskiej powodzi to jest nawet hipoteza, że może ta cywilizacja być legendarną Atlantydą. Dziś podróżujemy polatać na klifie oceanicznym zwiedzając tereny Tartessos a być może nawet legendarnej Atlantydy. Klif kończy się w pobliżu Palos de la Frontera skąd Kolumb wpłynął odkryć Amerykę i skąd rekrutowała się większość załóg. Jak widać umiejętność żeglowania na tych terenach mogła być doskonalona i kultywowana przez kilka tysięcy lat. Jest tam też muzeum gdzie można obejrzeć i zwiedzić repliki statków które odkryły Amerykę