Wysiłki mojej córki wreszcie przynoszą efekty. Półtora miesiąca dobijania się do polityków oraz dziennikarzy i wreszcie konsulat znalazł miejsca na promie. Aktywność naszej dyplomacji zyskała niezwykle na skuteczności po zapytaniu posłów Konfederacji w sejmie co rząd konkretnie zrobił do tej pory w celu ściągnięcia nas do kraju. Ciekawe czy rząd przyznał się że do tej pory dostaliśmy z konsulatu jedynie zapewnienia o wytężonych wysiłkach i życzenia na Wielkanoc. W sprawę było zaangażowane 12 posłów, trzy kluby poselskie, dwóch senatorów i jeden klub w europarlamencie. I tego wszystkiego dokonało moje dziecko. Aż się łza w oku kręci.
Poranek znowu mierzenie ciśnienia. Nie jest bardzo źle mimo braku leków. Jak Cecil przywaliła w przeciągnięciu i trzeba ją było ratować to wtedy miałem 200/100. Normalnie tak wysoko nie skacze. A jak pojechałem na pustynię i siedziałem tam dziesięć dni sam układając ścieżkę czasu to tak niskie ciśnienie miałem chyba na studiach. Chętnie bym tam jeszcze wrócił, ale nawet żeby wjechać do miasta to trzeba mieć przepustkę i się tłumaczyć. To tłumaczenie jest tak irytujące że znalazłem nawet polne drogi którymi można ominąć kontrole. I jeszcze te maseczki. Jak chcieliśmy kupić gdy wprowadzono obowiązek to nie było. To Monika zrobiła nam maseczki na szydełku. Trochę za ciepłe na tą porę roku. Dominik jak musiał mamę Aziza zawieźć do miasta a jeszcze nie było tych szydełkowych to na szybko zrobił sobie maseczkę z marokańskiej podpaski. Tak na oko to miała wielkość połowy szalika. Babcia zanosiła się ze śmiechu jak to zobaczyła.
Znowu dżelaba na kark i w kaktusy. Dżelaba to genialny strój. Nam wydaje się egzotyczny, a to przecież to samo co mnisi habit czy chłopska sukmana używana u nas do lat trzydziestych. Albo strój rycerza Jedi. Strój nigdy nie powie ci kim jest człowiek, ale bardzo często powie kim chciałby być. Tu w miastach już większość mężczyzn chodzi po europejsku. Na wsi większość właśnie w takich sukmanach. Ja swoją noszę już dwa miesiące non stop. I prałem w tym czasie ze dwa razy. Jakoś się nie brudzi. W ten sposób mam po pierwsze spokój z wiecznym dylematem co założyć na siebie a po drugie wszystkie ubrania które wziąłem są już drugiej świeżości bo nie planowałem dużego prania na wyjeździe. Oddałbym do pralni ale są zamknięte. Sadija, żona Aziza uprała mi moją dżelabe, ale nie wypada prosić o więcej. Jakieś pranie robiliśmy z Dominikiem depcząc brudne ubrania w wielkiej miednicy, ale jego patent z zeszłego roku z postaci beczki z praniem na dachu land Rovera i jeździe po wertepach był skuteczniejszy. Aziz jak przystało na hotelarza nosi się po europejsku. Aż tu nagle wieczorem widzę że założył dżelabę. To był pierwszy wieczór Ramadanu i Aziz z zagonionego naprawiacza wiecznie zepsutych instalacji w budynku zamienił się w głowę rodziny. Oczywiście na krótko, bo prawdziwymi głowami rodzin są tu matki i babki. Jeśli facet chce mieć trochę spokoju to ucieka do pracy albo na wojnę. A jak nie ma ani jednego ani drugiego to idzie do kawiarni które są wszędzie i tam razem z kolegami snuje plany zrobienia interesu życia. Albo ogląda mecz. Tu oglądają chyba wszystkie mecze jakie są rozgrywane na świecie a Lewandowski to jest ich pierwsze skojarzenie gdy mówię że jestem z Polski. Za to w domu niepodzielnie rządzą kobiety a facet jest przeganiany z kąta w kąt. To jest ich świat i chciałbym zobaczyć wojującą feministkę która im tłumaczy że to wyzysk i upokorzenie. Chyba szybko by musiała pójść do kawiarni. Z tym zasłanianiem twarzy też jest różnie. W domu tego nie ma, zresztą my jesteśmy traktowani trochę jak rodzina. Na ulicy jest cały repertuar, ale należy przyjąć że te brzydsze zasłaniają twarze a te ładniejsze nie. Teraz z powodu obowiązku noszenia maseczek to i tak nie ma znaczenia. No i żeby jakoś ładnie ten dzień spiąć klamrą to dowiedziałem się że trójka ocenzurowała listę przebojów gdy wygrała piosenka Kazika krytykująca prezesa. Dobra strona tej informacji jest taka, że Kazik wreszcie zobaczył kogo wspierał. Zła, że ja tam właśnie wracam. I ciekawe co zrobi Niedźwiedzki. Czy uratuje swój honor.