Dzień się już zakończył. Co prawda tu jest dopiero 21.30 ale w Polsce jest plus dwie godziny. To wszystko z powodu Ramadanu. To takie muzułmańskie święta równie uroczyste jak nasze Boże Narodzenie. Tylko że u nich trwa miesiąc. Zaczyna się w tą noc gdy księżyc tylko kończy nów i trwa do następnego nowiu. Ten moment jest tu ważny, bo dopiero w nocy można jeść i pić. Dlatego przesunięto czas o godzinę, żeby noc zaczynała się wcześniej bo wszyscy na nią czekają. Ma to święto swoje zasady. W dzień się nie je i nie pije. Można zacząć dopiero po zmierzchu. Pracować też niby nie można. Niby, bo dziś nas obudziły o szóstej rano dźwięki młotów pneumatycznych. We wsi zakładają wodociąg. Prąd założyli już dwadzieścia lat temu.
Marokańczycy, a w szczególności Berberowie mają do swojej religii podejście takie samo jak Polacy do swojej. Czyli z całego święta nocne obżarstwo i spotkania rodzinne są najważniejsze. No i te rodzinne spotkania są tu jak mi się wydaje głównym powodem naszego przymusowego pobytu w Maroku. Bo normalnie to na czas Ramadanu z Europy zjeżdżają tysiące marokańczyków. Chyba grube tysiące. I teraz gdy jest panika związana z koronawirusem wielu z nich by przywiozło ze sobą także chorobę która ma dużą łatwość rozprzestrzeniania się. A Maroko nie ma dużych tradycji w żadnej dziedzinie. Czyli wobec nieznanych skutków takiego napływu chorych lepiej było całkowicie zamknąć granice niż ryzykować prawdziwą epidemię w kraju. A żyją jeszcze ludzie w Maroku pamiętający epidemie ospy, dżumy czy chorych na trąd. Więc ten kraj wie co to epidemie, izolacja i kwarantanna. No i oberwało się nam bo skoro zamknięte granice to dla wszystkich bez wyjątku. Więc siedzimy. Ja w swoim aucie a Dominik w Hotelu u Aziza. Aziz potraktował nas w tej sytuacji jak członków rodziny i zostaliśmy jego gośćmi. To taka tradycyjna gościnność która już u nas zanikła. Kiedyś można było odwiedzić znajomych bez zapowiedzi i to było święto dla wszystkich. Teraz coraz częściej można usłyszeć że jak się nie umówiłem przez telefon to nikt nie ma dla Ciebie czasu. A tu każdy jak się wita to pyta najpierw co u Ciebie, co u twojej rodziny. Nawet policjant który zatrzymał cię za przekroczenie prędkości i ma cię ukarać mandatem. Z powodu przymusowej bezczynności trzeba sobie wyszukiwać różne zajęcia. Trochę na siłę a trochę z konieczności. Na jutro zaplanowaliśmy z Dominikiem zbieranie muli jak będzie odpływ i może uda się polatać. Jest kawałek klifu zasłonietego przez wzgórza gdzie żaden żandarm nas nie wypatrzy. To może się jeszcze uda zrobić zdjęcia do książki.