Rozstanie z Dominikiem było dużo prostsze. Jechał za mną, ale jak zobaczył drogowskaz na Berlin to odruchowo skręcił. Może jakiegoś ruska miał w rodzinie. Rano trochę zwiedzaliśmy tą podziemną fabrykę, ale tylko z wierzchu. Wejścia do tuneli pracowicie zabezpieczone.
Budynki wysadzone. W miejscu pasa startowego rośnie las. Do 1975 roku podziemnym magazynami zarządzała armia NRD. Potem sobie przypomniano że przy budowie tuneli zamęczono niewolników z różnych krajów więc uczczono ich pamięć tablicą pamiątkową a tunele przestały być potrzebne. Takich betonowych pamiątek Niemcy pozostawili w Europie sporo. Te najbardziej imponujące w Polsce to kwatera Hitlera pod Kętrzynem, Międzyrzecki Rejon Umocniony, Riese w górach Sowich. Po drodze do Maroka zwiedziłem sobie dwie wyrzutnie rakiet V2 skąd rakiety miały startować co kilkanaście minut na Londyn. Imponujące obiekty. Cały wał Atlantycki też niezwykły i na koniec schrony dla okrętów podwodnych w zatoce Biskajskiej. Jest co podziwiać.
We wsi jest też muzeum które oficjalnie nazywa się centrum pamięci. Na każdym kroku zauważa się wyparcie z pamięci kilkunastu lat niemieckiej historii. Tak, mamy tu jakieś miejsce pamięci, to hitlerowcy pomordowali tu jakiś więźniów. A fabryka? A, fabryka! To wujek Adolf, ten z takim śmiesznym wąsikiem jakieś samolociki sobie tam składał. Niemcy są narodem który najchętniej by mówił o polskich obozach śmierci, jednak trzeba powiedzieć też że kanclerz Merkel miała odwagę żeby odebrać Niemcom nadzieję, że to może jednak nie oni. Powiedziała wprost, że obozy koncentracyjne były niemieckie. Taka postawa budzi mój szacunek bo nie ma relatywizmu w takich wypowiedziach. Wśród polityków to cecha rzadko spotykana. Muzeum zamknięte, więc idziemy do imbissa coś zjeść. Mała wioska, a tu całkiem fajny bar. Zamawiam schabowego z podsmażanymi ziemniakami i sałatkę. Po pół roku to luksus. W barze wystawione są pamiątki. I znowu dziura w czasie. Są jakieś bibeloty z lat trzydziestych i szapoklaki a potem od razu piaskowy dziadek i olbrzymi portret Honeckera. Widocznie w latach czterdziestych nic się w wiosce nie działo. Obiad smaczny, daje 2 euro napiwku. Niech widzą że Polacy mają gest. Jedziemy do kraju. Dominik znika po drodze, ja planuje postój na Bielanach Wrocławskich. Tam jest jedną z najtańszych stacji benzynowych jakie znam (dziś ropa 3.99) kebab i KFC z czystą toaletą. Wszystko blisko siebie a więcej nie potrzebuję. Poza tym to pół dziesięciu dniach siedzenia za kółkiem dysk mi poleciał i jedynie miskę o tym żeby się położyć. Czyli zostaję pod kebabem do jutra. Jak na razie to Polska granicą jest najlepiej strzeżona przed wirusem.
Mierzą temperaturę, sprawdzają zaświadczenia i stoi nawet jeden ze straży granicznej z długą bronią i pełnym magazynkiem. Jak tylko zauważy wirusa to go z tego kałacha rozwali. Włączam. Trójkę żeby sprawdzić kto tam jeszcze pracuje. Muzyka ok, ale tak tu było zawsze. Czekam aż puszczą Kazika. Może teraz nagrać teraz w radiu radiowa trójka kto tam pracuje tego nie szanuje. Wypada kończyć ten nieco przydługi monolog. Pozwolę Wam odpocząć od siebie. Ja ze sobą muszę być cały czas.