Czyli wydma Piłata. Największa wydma w Europie, którą znałem do tej pory tylko z lotów na paralotni. Zdjęcia umieszczę później, jak kupię nowy telefon. Stary nie reaguje na nic i jestem zmusznony pisać z Piotrka wariometru. W sumie to na wydmę nie dojechaliśmy bo droga jest zamknięta i teraz śpimy na jakimś płatnym parkingu w lesie na brzegu morza Kantabryjskiego. Już samo płacenie za parking napawa mnie niesmakiem. Żeby jeszcze dało się tu wzią prysznic, ale jest tylko kibelek. Piotrek już od dwóch dni sugeruje, że dobrze by się było wykąpać. Ja to rozumiem, bo rzeczywiście mogą być ludzie, którzy muszą się wykąpać raz na parę dni. Już nawet zaczęliśmy szukać kempingów, ale te zapraszają od kwietnia. Pozistaje zimny prysznic w californi, ale Piotrek jest przeziębiony i nie chce ryzykować. Poza tym szkoda by było zmywać z siebie wspomnień w dzisiejszego dnia. Na początek dojeżdżamy do winnicy Chateau Giraud w apelacji Sauternes. Okazuje się, że takich turystów jak my nie przepędza się tam jak bezpańskie psy, tylko zaprasza na degustację i zwiedzanie winnicy za jedyne 22 euro od łebka. Oczywiście od razu się zgadzamy mając swiadomość, że większość winnic premier grand cru nie daje takiej możliwości. Do degustacji dostajemy trzy rodzaje wina białego słodkiego. Potem wycieczka po winnicy, pokazanie procesu produkcji, zapoznanie się z jej historią w krórej był jako właściciel monsieur Peugeot. W procesie produkcji najbardziej mnie zaskoczyło, że do wyprodukowania wina zbiera się winogrona zaatakowane przez grzyba, brązowe i zaschnięte. Dzieki temu wino jest tak słodkie i aromatyczne. Kończymy z winami białymi słodkimi i rozpoczynamy poznawanie win czerwonych, które u nas najbardziej kojarzą się z regionem Bordoux. Kupujemy kilka butelek miejscowych win i Piotrek uczy mnie czytać etykiety. Pierwsze to są Merlot i Cabernet Sauvignon. Czyli są to wina robone z jednego rodzaju odmian winorośli od których wino bierze swoją nazwę. Wina nie mają domieszki innych szczepów, choć w apelacji Bordeaux jest to legalne. Czytając etykiety możemy się też czegoś dowiedzieć o klasie wina. Najmniej prestiżowe będą wina stołowe vin du table bez podania kraju pochodzenia. Te z podanym pochodzeniem z europy czy Francji będą już wyżej klasyfikowane. Wyżej, niż wina stołowe są wina regionalne vin du pays. I jest na etykiecie podany region. Takie wino nie ma apelacji, ale zaxwyczaj oddaje charakter danego regionu. Za to wina posiadające apelację muszą już w pełni odpwiadać oczekiwaniom dotyczącym gatunkowi który reprezentujá. Takie wina mają na etykiecie napisane vin AOC czyli apellation d'origine controle.
Na pierwszy ogień idzie Merlot. Takie wina są lepsze gdy są młode. Potem ubożeją z upływem czasu. Otwieramy Cabernet sauvignon. To wino znowóż poprawia swój smak w miarę starzenia się. Mieszamy oba wina uzyskując trzecie wino o pełniejszym smaku. Niestety te wszystkie trzy tak samo mi nie smakują z powodu smaku kwaśnego, garbników I goryczy pozostającej po przełknięciu wina. A to nie koniec degustacji. Mamy jeszcze wino Mouton Cadet. Jest to wino czerwone z apelacją Bordeaux coctrolee. Mouton Cadet jrst marką wina a dla nie znających tej marki dopiero apelacja jest informacją o tym czego mogą się spodziewać w przypadku czerwonego wina z regionu Bordeaux. Podobnie jest w przypadku następnego wina o nazwie Saint-Emilion czyli święta Emilia. Ma ono swoją apelację i konsument znający to wino wie czego oczekiwać. W moim przypadku wszystkie czerwone wina przegrywają z białymi i na koniec degustacji wyciągam jeszcze niefokończony od wcxoraj bały i słodki Montbazillac przegryzajác gęsią wątróbką. Za wszystkie błędy z góry prxepraszam bon piszę po degustacji i każdy to powinien zrizumieć, że pracuję w bardzo trudnych warunkscg do pisanis. Do jutra. Pa. A, zdjęcia po powrocie bo telefon mój nadal dead.