Mamy już auto i próbujemy znaleźć nocleg. Oczywiście po swojemu. Dominik dzwoni do kolegi. Mieszka gdzieś niedaleko w żółtym autobusie szkolnym przerobiony na kampera. Niestety mieli wczoraj nalot policji, bo mieszkają w parku narodowym i chcemy im komplikować sytuacji. To teraz ja sprawdzam swoich znajomych . Dominika kupiła dom niedaleko. Niestety jest teraz w Polsce. Będzie w poniedziałek a teraz jest czwartek. Dała klucze od domu koledze, ale on teraz jest we Francji i będzie tu w sobotę. A teraz jest czwartek. Piszę do Magdy. Ona też kupiła tu dom. Magda zaprasza. Czyli mamy gdzie spać. W tej sytuacji znajdujemy fajne miejsce na plaży, wyciągamy materace, śpiwory i wino i podziwiamy gwiaździste niebo. Na wschodzie Orion leżący na boku na horyzoncie, nad nami jasno świecąca Wenus. Szum fal, ciepło i czerwone wino. Pisze do Magdy, że będziemy jutro. Jeszcze tylko muszę poszukać kogoś kto ma korkociąg bo kupując wszystko co nam potrzebne do szczęścia zapomnieliśmy o rzeczy najpotrzebniejszej na takim wyjeździe. Korkociąg znajduję w jakimś niemieckim kamperze. Teraz można już spokojnie iść spać. Jest pięknie do momentu gdy budzi nas deszcz. Reszta nocy w skodzie fabii. Kamasutra może się uczyć nowych pozycji dzięki próbie snu na przednich fotelach. Jedziemy do Magdy. Po drodze jeszcze kawa w Herradura i Dominik wyskakuje polatać chwilę. W końcu udaje się dotrzeć do domu Magdy. Jej tu nie ma, ale do domu wypuszcza nasz Cora. Mówi, że wieczorem jedna dziewczyna urządza wieczorem pożegnalny z racji powrotu do stanów na dwa miesiące i jesteśmy zaproszeni. Zanim tam pójdziemy Dominik robi krewetki i częstujemy Corę. Do tego słodki i bardzo dobry Moscatel a potem pigwówka z bezcłowdgo. Na imprezę idziemy już wspierając się wzajemnie, bo droga stroma i nierówna. Na wieczorku towarzystwo artystów życiowych z całego świata. Mają tu taką tradycję że zawsze w niedzielę tutejszy bar organizuje szwedzki bar na uliczce przy głównym placu i każdy kto zapłaci 10 euro może tu się stołować do woli. Przez pół godziny rozmawiam z jakąś angielką. Mnie fascynuje jej piękny angielski. Skwapliwie przytakuję i podtrzymuje rozmowę mimo że ani w ząb nic nie rozumiem. Ale ten jej akcent. Słucham tego z pełną fascynacją. Jest jeszcze jakiś murzyn, malarka z RPA, dziewczyna sternik jachtowy, performers i nie wiem kto jeszcze. Mieliśmy jutro jechać dalej, ale w tej sytuacji może zostaniemy żeby zanurzyć się w to zadziwiające środowisko?
.