Jutro ruszam. Najpierw do Krakowa, a potem do kraju, gdzie życie przyprawia się równie bogato jak jedzenie... pełnymi garściami :) Indie! Kłopot tylko taki, że jedziemy z bagażem podręcznym jedynie, w planach jest przebijanie się motocyklami przez góry, a pogoda mocno zmienna... Ostatecznie prawie nic nie biorę - tam sklepy też są. Jedynie to co na sobie plus kombinezon paralotniowy do jazdy motocyklem. I już.