Dziś spaliśmy pod kaplicą. Kaplica niebylejaka, bo zaprojektowana przez Le Corbusiera. Taki architekt. Dość znany. Pewnie jest coś o nim w internecie. Inspiracją dla tej kaplicy było nakrycie głowy zakonnicy oraz beton. Dało to ciekawe połączenie do zobaczenia na zdjęciach. Wstęp 9 euro, ale za to można skorzystać z czystej toalety. Beton nie wytrzymuje próby czasu i kaplicę trzeba ratować bo się rozpada. A szkoda by było, bo to wyjątkowe dzieło sztuki. Wewnątrz zadziwia też akustyka i aż prowokuje do zabawy głosem, choć w kościele nie jest to dobrze przyjęte. Wkrótce ruszamy, bo mamy całą Francję do przejechania. Żeby nie szaleć z wydatkami jedziemy drogami bezpłatnymi. Będzie trochę dłużej ale za to zobaczymy w ten sposób coś więcej niż tylko ekrany akustyczne. W ten sposób odkryłem Burgundię, po francusku Burgogne. Jedziemy pośród winnic ciągnących się po horyzont, a Piotrek nagle podnieca się zauważając, że przejeżdżamy przez teren winnicy Romane Conti. W internecie znalazł butelkę wina z tej winnicy za ponad 38 000 euro. Gdy podjechaliśmy do sklepu to wino z tej tej samej miejscowości, czyli z Romane, ale z innej winnicy stało na półce za jedyne 51 euro. Oczywiście zignorowaliśmy. Kupiliśmy trzy butelki: aligote, chardonnay i pinot noir. To są nazwy trzech odmian winogron, które zostały dopuszczone jako typowe dla terenu Burgundii. Chardonnay i aligote to odmiany białe a pinot noir czerwone. Ja wolę białe, więc zatrzymujemy się po drodze żeby zobaczyć jaka jest różnica pomiędzy chardonnay a aligote. Zaczynamy od aligote. Coś mi w tym winie nie pasuje. Może trochę za kwaśne. Gdybym miał obrazowo opisać ten smak, to bym powiedział że jest wklęsły. Po środku nic nie ma a jeden brzeg jest mocno podniesiony. I pozostawia smak długo w ustach. Chardonnay za to w smaku jest wypukły. Bardziej owocowy ale po brzegach czegoś brakuje. I Piotrek mówi, że to jest właśnie przewaga Bordoux nad Burgundią, bo w Bordoux można mieszać wina z różnych odmian winorośli a w Burgundii nie można. Pyta się, czy chcę zobaczyć jaki jest efekt mieszania win. Jedynie się upewniam czy jesteśmy już poza Burgundią gdzie jest to zabronione i robimy doświadczenie mieszając chardonne z aligote. Różnica jest od razu wyczuwalna, bo uzyskane wino ma pełny, równy smak. W ten sposób Piotrek mi udowodnił dlaczego wina Bordeux są lepsze niż wina burgundzkie. W Bordeux można mieszać wina a w Burgundii nie. Nasze napoczęte wina chowamy do lodówki bo białe wino można przechowywać otwarte w lodówce i nie traci ono na wartości gdyż spożywać należy schłodzone do odpowiedniej temperatury a czerwone należy wypić od razu na co dziś już sobie pozwolić nie możemy. Pinot noir musi zaczekać. Przy okazji jeszcze porównujemy jak wino zmienia się w zależności od tego do jakiej potrawy się je pije. Mamy tu rilette, czyli coś pomiędzy smalcem a pasztetem oraz ser roqfour z zieloną pleśnią czyli do degustacji wina zbyt ostry. Tym niemniej wyraźnie czuć jak ser zmienia smak wina a mięso nie.
Planujemy dojechać dziś do rejonu Bordeux, dlatego tam zaznaczam nocleg, choć pewnie padniemy gdzieś po drodze.